Indykpol AZS Olsztyn przegrał w Hali Urania 2:3 (25:16, 28:30, 22:25, 25:23, 10:15) z PSG Stalą Nysa i wciąż zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli PlusLigi. Piąta kolejna porażka akademików oznacza jednak, że powoli tracą szansę na odrobienie strat i grę w fazie play-off obecnego sezonu.
Kto oglądał tegoroczne mecze olsztyńskiej drużyny, zgodzi się zapewne z opinią, że w każdym z nich (może z wyjątkiem starcia z Jastrzębskim Węglem) Indykpol mógł wygrać. A bilans wygląda fatalnie. Bo to tylko jedno zwycięstwo i aż pięć porażek. Akademicy potrafili momentami grać naprawdę dobrze. Ale w pewnym momencie jakby tracili wiarę w swoje umiejętności i oddawali pole rywalom.
Tak było także w poniedziałek w domowym starciu z PSG Stalą Nysa. Gospodarze w pierwszym secie zaprezentowali się świętnie. Wygrali szybko i pewnie 25:16. Skutecznością w ataku imponował Alan Souza. Wspierany przez pozostałych kolegów (m.in. Nicolasa Szerszenia, Moritza Karlitzka, Szymona Jakubiszaka i Cezarego Sapińskiego) dał nadzieję kibicom w odwrócenie fatalnej serii.
Drugi set był już dużo bardziej wyrównany. Gości do walki poderwali Remigiusz Kapica i Zouheir El Graoui. Ale to olsztynianie pierwsi mieli w górze trzy piłki setowe. Nie wykorzystali jednak swoich okazji. A w końcówce na parkiecie pojawiło się sporo złych emocji i kontrowersji związanych z decyzjami sędziowskimi. Tę grę nerwów lepiej znieśli nysanie. Wygrali 30:28 i wyrównali stan rywalizacji. Co dodało im pewności siebie i w trzeciej partii szybko zbudowali swoją pięciopunktową przewagę (9:4). Później zwiększyli ją nawet do sześciu oczek (15:9). Ale gdy w polu zagrywki pojwił się Cezary Sapiński, Indykpol nie tylko odrobił straty a nawet na moment wyszedł na prowadzenie (19:18). Końcówka niestety znów należała do Stali, która wygrała 25:22. W jej szeregach – oprócz wspomianych już wcześniej Kapicy i El Graouiego – wyróżnić należy też Kamila Kosibę.
Javier Weber próbował dać impuls przed zmiany. Na parkiecie pojawiali się m.in. Karol Jankiewicz, Kamil Szymendera, Jakub Ciunajtis i Manuel Armoa. W czwartej partii błysnął m.in. argentyński przyjmujący, który zastąpił Nicolasa Szerszenia. Ale impuls mocną i celną zagrywką dał też Moritz Karlitzek. Punktować znowu zaczął Alan Souza, co przełożyło się na prowadzenie 19:14. I choć goście doprowadzili do wyrównania (21:21), w końcówce górą byli akademicy. Wygrali 25:23.
W tie-breaku najpierw 2:0 prowadziła Stal. Ale kilku minutach było 4:2 dla Indykpolu. Później gra się wyrównała. Tę wojnę nerwów lepiej znieśli niestety goście, którzy zwyciężyli pewnie 15:10 a w całym spotkaniu 3:2. Statuetkę MVP otrzymał Remigiusz Kapica. Były zawodnik kortowskiej drużyny zdobył 22 punkty i był najskuteczniejszym zawodnikiem Stali. Lepszy od niego był jedynie Alan Souza (25 pkt).
Mieliśmy swoje szanse i nie wykorzystaliśmy ich. Dlatego Nysa jakby ugryzła ten mecz i wygrała – mówił po meczu Nicolas Szerszeń, który ponownie w tym sezonie opuścił parkiet z powodu bólu mięśni brzucha.
Posłuchajcie rozmowy Mateusza Lewandowskiego!
Janusz Siennicki rozmawiał natomiast z Moritzem Karlitzkiem.
Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra już w piątek 2 lutego. O przełamanie jednak nie będzie łatwo, bo akademicy zmierzą się na wyjeździe z PGE GiEK Skrą Bełchatów. Transmisja tego meczu od 17:30 na antenie Radia UWM FM.