Gwiazdą 63. Kortowiady był m.in. zespół Wilki. Na juwenalia Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego wrócił po pięciu latach. Szymon Tołpa miał okazję rozmawiać z liderem grupy – Robertem Gawlińskim, m.in. o studenckich imprezach sprzed lat, 20-leciu albumu „Watra” oraz… braku planów wydawniczych.
Wilki ostatni raz podczas Kortowiady zagrały w 2019 roku. Robert Gawliński przyznał nam, że występy dla środowiska akademickiego to wielka radość.
Ja bardzo lubię grać dla młodych ludzi. Fajnie dają głos, w ogóle jest fajna atmosfera, dobrze się bawią, także to jest wielka radość grać dla środowiska akademickiego. Poza tym w maju jest piękna pogoda, ciepło i miło – mówi wokalista.
A jak wspomina juwenalia za swoich czasów?
To był lata 80-te. Było o wiele biedniej, smutniej, aczkolwiek muzycznie mogło być lepiej niż w tej chwili. […] Scena rockowa w Polsce była wspaniała, taka nowofalowa. Pamiętam też toruńskie juwenalia, ponieważ sam mieszkałem w miasteczku studenckim. Śpiewałem wtedy z zespołem Opera, czyli z całym składem zespołu Republika bez Grześka Ciechowskiego. Tam mieszkałem dwa lata. Bardziej się odczuwa juwenalia i przygotowania, wszyscy byli podnieceni plastycy coś tam robili, ci coś tam robili, to było takie fajne.
Pierwsze szlify juwenaliowe zespołu Wilki miały miejsce w stolicy Polski:
Wilki zaczęły popularność od Warszawy, bo to był warszawski zespół. Zanim były piosenki Eli Lama Sabachtani, Son Of The Blue Sky. Zanim te single były popularne, to w Warszawie graliśmy gdzieś na juwenaliach, znając życie Politechniki Warszawskiej, ponieważ jestem wychowankiem klubu Stodoła. W związku z czym na pewno tam graliśmy.
Z Robertem Gawlińskim rozmawiał Szymon Tołpa. Posłuchajcie!
Zapytany o plany wydawnicze zespołu Wilki, Robert Gawliński odpowiada krótko: „Nie wiem, czy nagramy jeszcze nową płytę…”.