„Ważne jest dzisiaj to, żebyśmy nie zgubili sukcesu tych, którzy odnieśli go w Paryżu” – podkreśla Robert Korzeniowski. Czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie gościł w Kortowie podczas czwartej edycji Campusu Polska Przyszłości. Jak ocenia występ Polaków we Francji? Na co w przyszłości stać polskich lekkoatletów? Z czym i kim sportowo kojarzy mu się Olsztyn? Posłuchajcie rozmowy Piotra Szauera!
Robert Korzeniowski przyznaje, że dziewięć medali wywalczonych przez polskich lekkoatletów trzy lata temu w Japonii to wynik trochę ponad stan. Apetyty kibiców były zatem zbyt duże.
Tokio było takim momentem, w którym przeżywaliśmy różne przypadki postcovidowe. Kariery były poprzedłużane, albo nagle pojawiały się nowe konkurencje (jak sztafeta mieszana). Zatem szanse medalowe były nieco większe. Ale proszę zwrócić uwagę na to, że w Tokio 9 medali zdobyli lekkoatleci a cały polski sport zdobył pozostałe 5. I kiedy nasi lekkoatleci doszli do swojego kresu rozwojowego, z powodu różnych zaniedbań, ponieważ od lat odpowiednio nie odtwarzano tej sztafety pokoleń, musiało do tego dojść. Dzisiaj stan polskiego sportu jest taki… 10-12 medalowy. Pewnie można byłoby coś więcej zdobyć. Ale ważne jest żebyśmy się z tym nie pogodzili, że mamy być średniakami. Ważne jest też dzisiaj to, żebyśmy nie zgubili sukcesu tych, którzy odnieśli go w Paryżu. Bo on jest trochę umniejszany przez to, że było ileś nieudanych startów.”
Zapytany o sportowe skojarzenie związane z Olsztynem, odpowiada szybko:
Józef Szmidt i rekord świata! To będzie taki fakt sklejony na zawsze z Olsztynem. Obojętnie, co się będzie działo dalej. Olsztyn kojarzy mi się naturalnie także z siatkówką i rajdami samochodowymi w okolicy. Będę pamiętał też to, że tutaj moja żona zdobyła tytuł mistrzyni Polski masters, a mój brat został wicemistrzem. Ja zdarłem gardło na tych zawodach!”
Z Robertem Korzeniowskim spotkał się Piotr Szauer. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!
Robert Korzeniowski przebywając w Kortowie zauważył też, że 1 września odbędzie się tu IV Memoriał Zbigniewa Ludwichowskiego. Nasz olimpijski rekordzista dobrze wspomina tego szkoleniowca.
Pamiętam pana Ludwichowskiego! Dla mnie to był jeden z tych, którzy byli trenerami w takim areopagu siedzącymi i byli tymi mędrcami lekkiej atletyki. Nigdy bezpośrednio z nim nie trenowałem, ale nieraz widywaliśmy się w Spale na zgrupowaniach. I cieszę się, że ma swój memoriał.”