Kolejna, dwunasta już edycja Biedowo Music Fest przeszła do historii. Kameralna impreza w rodzinnym ogródku przyciągnęła w tym roku rekordową liczbę miłośników muzyki. Szacuje się, że odwiedziło ją ponad 630 osób, a to oznacza, że mała wieś pod Barczewem na festiwalowy weekend kilkakrotnie pomnożyła swoją populację! Zapraszamy do zapoznania się z naszą relacją.
RESET NA ŁONIE NATURY
Mimo rekordowej liczby uczestników tu wciąż nie ma tłumów, a jednym z największych atutów tej imprezy pozostaje klimat. Bliski, sprzyjający zawieraniu nowych znajomości i wyciszeniu na łonie natury. Organizatorzy zadbali jak co roku również o to, by oprócz muzyki odbywał się szereg warsztatów i aktywności zgodnych z charakterem imprezy, sprzyjających wyautowaniu się z miejskiego zgiełku i codziennego pędu. Posłuchajcie, co na ten temat sądzą uczestnicy festiwalu – młodsi i starsi.
Na pewno nie spotkacie tu tych samych artystów, którzy są proponowani na innych festiwalach w Polsce. Biedowo ma do zaoferowania zupełnie inną historię.
– mówił jeden z festiwalowiczów
RÓŻNE OBLICZA JAZZ-ROCKA
Piątkowe występy na głównej scenie otworzył Konrad Żołnierek z projektem The Jazz-Rock Store. Sam basista i lider zespołu jest również szefem techniki na BMF i bywalcem festiwalu od wielu, wielu lat. Prywatnie – pracownikiem Wydziału Sztuki UWM. Grupa zaprezentowała na scenie kwintesencję muzyki fusion, której największa popularność przypada na lata 70. i 80.
Kompozycje były powiązane z moją pracą doktorską na temat gitary basowej w jazzie. Stąd też założenie zrobienia utworów w stylu tribute to, żeby opisać konkretne zagadnienie. Brzmienie, struktura harmoniczna, dobór instrumentów – saksofon sopranowy, bezprogowy bas nawiązujący do Jaco Pastoriousa… Myślę, że powinniśmy od tego odejść – już to mamy, została wydana płyta i pomaga nam obrać kierunek docelowy. Chcielibyśmy postawić na swój oryginalny język.
Posłuchajcie rozmowy Michała Napiórkowskiego z Konradem Żołnierkiem!
Zdecydowanie mroczniejsze oblicze jazz-rocka zaprezentował norweski zespół Red Kite, który dla wielu okazał się ogromnym zaskoczeniem tegorocznej edycji, a nawet najjaśniejszym punktem tegorocznego line-upu. Norwegowie przyjechali w nietypowej dla siebie konfiguracji, bo zamiast klawiszowca do składu dołączył saksofonista Gisle Johansen, który spotęgował chaos i dziką drapieżność muzyki zespołu. Norwegowie grali gęsto, strukturalnie i zaserwowali jeden z najsroższych koncertów w Biedowie… przynajmniej przed zachodem słońca.
NIE TYLKO JAZZ
Nie samym jazzem Biedowo żyje. W tym roku swoje przysłowiowe 5 minut (a w rzeczywistości nawet kilka godzin!) mieli miłośnicy brzmień w stylu soft. Czarna muzyka grana przez białych ludzi to wciąż temat kontrowersyjny i w naszym kraju… niezbyt popularny, delikatnie rzecz ujmując. Tymczasem w Biedowie mieliśmy mocną reprezentację funku i soulu. Kolektyw P.Unity zaprezentował nowoczesną i radosną wariację na temat tych stylów, podczas gdy Cinnamon Gum bardziej melancholijną, retrospektywną i zerkającą w przeszłość, a nawet lekko pastiszową. Miękkie brzmienia zaserwowała również polsko-białoruska grupa SOYUZ, która zagrała nawet coś zbliżonego do bossa-novy.
MACIEJ SONDIJ (P.UNITY): KLIMAT NIE DO PODROBIENIA
Dziesięcioosobowy kolektyw P.Unity kontynuował tradycję dużych zespołów na Biedowo Music Fest. W poprzednich latach mogliśmy zobaczyć tu występy m.in. Klawo, Sviniarski Orchestra czy Tropical Soldiers in Paradise, a teraz najliczniejszym składem okazał się właśnie ten warszawski zespół.
Jesteśmy zachwyceni tym miejscem. Fantastyczni ludzie, którzy mają w sobie dużo pasji do tego, co robią. Przyjęli nas jak swoich. Wszystko jest też profesjonalnie zorganizowane.
Podczas koncertu nie zabrakło niespodzianek, a taką okazało się wykonanie dwóch utworów z repertuaru Sly & The Family Stone, co ma związek z projektem P.Unity Plays Sly. Więcej o tym w rozmowie Szymona Tołpy z jednym z liderów zespołu, Maciejem Sondijem (Master Stone)
MAJLO (CINNAMON GUM): DOPIERO SIĘ ROZPĘDZAMY
Grupa Cinnamon Gum pomimo dwóch płyt na koncie dopiero od kilku miesięcy koncertuje ze swoim materiałem. Nie może narzekać na słabe zainteresowanie – koncert w ramach Biedowo Music Fest przypadł pomiędzy występem na Openerze a… Olsztyn Green Festivalu. Jesienią wystąpią z kolei na festiwalu Inside Seaside. Kilka tygodni temu ogłoszono ich współpracę z amerykańską wytwórnią That’s Love Records, której owocem ma być trzecia płyta zespołu.
To są osoby, których twórczości słucham na co dzień. Tak naprawdę ten klimat wytwórni Daptone Records i Colemine Records jest mi niesamowicie bliski. I to był punkt, do którego dążyłem z tym projektem, żeby się choćby otrzeć o ten świat… I okazuje się, że on przyszedł do mnie.
Posłuchajcie rozmowy Szymona Tołpy z Maciejem Milewskim:
MOCNA KROPKA NAD I
Wielu zastanawiało się, jak będzie wyglądał koncert headlinera, czyli londyńskiej grupy The Heliocentrics. To w końcu grupa mająca mnóstwo różnych obliczy – od płyt nagrywanych z legendami afrykańskiej muzyki, aż po autorskie, mocno kosmiczne kompozycje nawiązujące do twórczości jazzmanów pokroju Sun Ra. Po kilku minutach wszystko było jasne – ten koncert był niczym strumień świadomości płynący od muzyków do publiczności. Dominowały tu transowe, psychodeliczne kompozycje o mocno filmowym zabarwieniu, a z całego zespołu zdecydowanie wyróżniała się wokalistka Barbara Patkova, która czarowała swoją osobowością i nieprzeciętnymi umiejętnościami wokalnymi, wspaniale pełniąc rolę frontmana (frontwoman?) londyńskiego kolektywu.
Najlepszą zabawę zapewnił garażowy zespół Gym Wisdom, który zagrał… w garażu, inaugurując tym samym nową scenę festiwalową. I pomimo drobnych problemów technicznych, które opóźniły (i skróciły) koncert o dobre pół godziny (ale nie odwołały – tu zadziałała ta legendarna, biedowska prowizorka!), ciężko chyba narzekać. Zespół spontanicznie zabawiał publiczność, a gdy show wreszcie wystartowało, udało się rozkręcić pierwsze w historii pogo w Biedowie. Wokalista i gitarzysta Artur Szalsza zupełnie zatarł barierę między publicznością a zespołem, a nawet uprawiał crowd surfing!
To jeszcze nie wszystko, co dla Was przygotowaliśmy. Na ostatnie reminiscencje z Biedowa zapraszamy we wtorek 19 sierpnia. W audycji „Uwierz w muzykę” porozmawiamy z zespołem Gym Wisdom, natomiast od godz. 20:00 zapraszamy na specjalne, dwugodzinne wydanie „Muszli koncertowej”, w której usłyszycie retransmisje najlepszych fragmentów WSZYSTKICH tegorocznych występów z głównej sceny, czyli swoiste BEST OF THE BEST AT BIEDOWO MUSIC FEST!
Relację przygotowali: Karol Kotański, Michał Napiórkowski, Szymon Tołpa.