Jerzy Hoffman to jeden z najpopularniejszych polskich reżyserów filmowych, autor ponad czterdziestu filmów. Jego realizacje dokumentalne, które powstały we współpracy z Edwardem Skórzewskim, zdobyły szereg nagród festiwalowych na całym świecie. Walcząc ze zmieniającymi się ustrojami, układami politycznymi i historycznymi, nakręcił trylogię Sienkiewicza. Jego „Potop” z 1974 roku obejrzało w polskich kinach ponad 27 milionów widzów, co czyni go trzecią, najchętniej oglądaną produkcją w historii rodzimej kinematografii. Jerzy Hoffman jest również ambasadorem WAMA Film Festivalu, który od 12 lat odbywa się w Olsztynie.
Historia, to jest niestety ta dziedzina, którą ludzie znają najmniej. Z resztą to widać wszystko z quizów, bo tam, gdzie tylko padają pytania dotyczące historii, to oczywiście „blał”. Jest to o tyle smutne, że bez historii, bez przeszłości, człowiek właściwie nie ma przyszłości. Jest nikim, niczym.
Niemal 94 letni już Jerzy Hoffman, który urodził się przed dojściem Adolfa Hitlera do władzy, ostrzega młodych ludzi przed nastrojami prorosyjskimi.
Jestem świadkiem rozbudzania takich antyukraińskich nastrojów. Jestem świadkiem coraz większych, rosnących wpływów ludzi, którzy szerzą wręcz nacjonalistyczne i niestety wręcz faszystowskie hasła. To chciałbym przypomnieć tym młodym ludziom, że jeszcze za mojej pamięci, tacy sami ludzie jak oni, ginęli za Polskę!
Reżyser przeżył już jedną wojnę, która zabrała większość jego rodziny, a jego samego wysłała na Syberię. Boi się, by historia się nie powtórzyła. I podkreśla, że wojna w Ukrainie jest nam bliższa, niż może się wydawać.
Chciałbym, żeby ludzie pamiętali o tym, że nie daj Boże, abyśmy sami się nie musieli doświadczyć tego, co doświadczyli nasi sąsiedzi. I nie musieli uciekać spod bomb. I pamiętali o tym, że oni walczą i giną zamiast nas! W naszym imieniu. Bo my jesteśmy tylko kolejnymi.
Zapytany o to, czy było trzeba być trochę szalonym, by zajmować się trylogią Sienkiewicza w tamtych czasach, bez zastanowienia odpowiada:
Na owe czasy tak! Przez lata całe nie można było nakręcić ze względów cenzuralnych „Ogniem i Mieczem”. Wreszcie w ramach tzw. likwidacji białych plam między ZSRR a Polską udało się przeboksować temat. Wspaniały historyk, minister kultury i sztuki prof. Krawczyk przyznał nam dotację na realizację „Ogniem i Mieczem” i wraz z Jerzym Michalukiem, rozpoczęliśmy pracę. Już zamawialiśmy kostiumy, rozpisywał się scenopis, zamawialiśmy broń, szukaliśmy miejsc na zdjęcia. Zmieniła się władza, przyszła nowa minister kultury i sztuki. Przyszła moja koleżanka, reżyser teatralny, która jedną z pierwszych swoich decyzji cofnęła mi tę dotację, bo ja nie byłem z tego obozu. I potem dziewięć lat się boksowaliśmy. Trzeba było porzucić swój dom, wynająć go komuś innemu. Czy to było szaleństwo, czy nie?
Dlaczego żona wybitnego pianisty, Artura Rubinsteina podczas konkursowej projekcji „Potopu” w Nowym Jorku nazwała Jerzego Hoffmana idiotą i dlaczego film koniec końców nie otrzymał Oscara? Posłuchajcie rozmowy! Z Jerzym Hoffmanem podczas WAMA Film Festivalu spotkała się Marta Wróblewska.