Wymarły kilkaset lat temu język pruski ożywa. Za sprawą między innymi zespołu Krive jest uwieczniany w utworach muzycznych. Założona przez olsztynianina Marcina Rumińskiego formacja wydała już drugi album „Grumminas Sunus”. Doświadczeni muzycy znani z takich grup jak Shannon, Hoboud czy Masala szykują się do nagrania kolejnego krążka. Okazjonalnie można ich również usłyszeć na żywo. „Nie używamy mikrofonów, nie używamy wzmacniaczy” – tłumaczy filozofię kapeli lider Krive.
Krive to stosunkowo nowa grupa muzyczna, której początki sięgają niedawnej pandemii. Dwa lata temu ukazał się pierwszy album „Prusai”. Skład koncertowy ustabilizował się jednak dopiero w tym roku. Obok Marcina Rumińskiego (śpiew, instrumenty dawne) występują: Kamil Drężek, Bart Pałyga, Jacek Fedkowicz i Marcin Sojka.
Charakterystyczne dla twórczości Krive jest śpiewanie gardłowe, fachowo określane jako śpiew alikwotowy. Ta technika wokalna rozsławiona została za sprawą mieszkańców syberyjskiej Tuwy.
Śpiew gardłowy robi swoje na koncercie. Teraz w zespole Krive jest trzech śpiewających gardłowo, więc efekt jest świetny. Koncerty wyglądają trochę inaczej niż album, który jest mistyczny i w ogóle napchany patosem.
Drugim istotnym elementem Krive jest śpiewanie w odtworzonym języku pruskim (staropruskim). Jest to możliwe dzięki współpracy Marcina z Arturem „Niedźwiedziem” Urbańskim.
Szukaliśmy jakichś profesorów w Krakowie, ale tam dowiedzieliśmy się, że może na Litwie ktoś jest. Taki tajemniczy dziadek z długą brodą, który mówi po prusku. Natomiast okazało się, że w Szczytnie mieszka Artur Urbański od lat piszący poezję po prusku. Po prostu spadł nam z nieba. Szybciutko nawiązaliśmy współpracę.
Marcin Rumiński zdradził, że jeszcze w tym roku zespół ponownie wejdzie do domowego Kaktus Studio, by zarejestrować materiał na trzecią płytę. Mamy na niej usłyszeć koncertującą z Krive Mary Rumi, a także gwarę warmińską. Tym samym Krive wejdzie na ścieżkę wydeptaną kilkanaście lat temu przez zespół Hoboud.
Wydaje mi się, że troszeczkę obraliśmy nurt, który w tamtych czasach nie był popularny. Za wcześnie nagraliśmy tę płytę Hobouda po prostu.
Mamy nadzieję, że Krive nie podzieli losu warmińskiego Hobouda i szerzej zaistnieje na scenie folkowej. Rozmowy Michała Napiórkowskiego z Marcinem Rumińskim posłuchacie poniżej.