Daria ze Śląska na Kortowiadzie miała wystąpić już przed rokiem. Wtedy jednak jej koncert został odwołany z powodu zbliżającej się burzy. Tym razem nic nie stanęło na przeszkodzie, by publiczność juwenaliów Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie mogła posłuchać trzykrotnej już zdobywczyni najważniejszej nagrody polskiej branży muzycznej – Fryderyka. A ona nie tylko odczarowała pogodę, przewiała deszczowe chmury i przywołała Słońce, ale też podzieliła się nami premierowymi piosenkami. Odwiedziła też studio Radia UWM FM. Posłuchajcie rozmowy Piotra Szauera!
Choć jej debiutancki album ukazał się zaledwie dwa lata temu, dziś jest jedną z najbardziej cenionych i zapraszanych na największe polskie festiwale wokalistek i autorek. I choć Daria ze Śląska przed rokiem wydała swoją drugą płytę, już ma gotowych 20 nowych piosenek. Ale studzi emocje fanów, którzy spodziewają się szybkiej premiery kolejnego krążka.
W zasadzie to byłam w trakcie tworzenia materiału na trzecią płytę już w dniu, w którym nagrodzono mnie za tę drugą. Więc głową jestem już po prostu w nowych rzeczach i domykam produkcję. Przedsmakiem tego materiału jest numer, który ostatnio wypuściłam – „Trudno jest być sobą”. W tym roku pojawi się jeszcze kilka piosenek. Myślę, że w czerwcu, sierpniu i na jesień”
– zapowiada wokalistka i autorka. Podczas koncertu w Kortowie wykonała zresztą ze swoim zespołem dwa inne nowe utwory – „Miłość i tak dalej” oraz „Plastelina”. Będzie można je usłyszeć także podczas innych letnich występów.
Mamy jeszcze jeden nowy numer. W sumie – mówiąc szczerze – jest ich więcej, ale jeszcze nie jestem usatysfakcjonowana z produkcji. Więc proces trwa! Jestem pracoholiczką. Moje sytuacje życiowe są zawsze sprzęgnięte z piosenkami. Nie umiem żyć bez pisania.”
Z Darią ze Śląska rozmawiał Piotr Szauer. Posłuchajcie!
Czy dwa lata obecności na scenie i sukcesy jej albumów sprawiły, że na polskiej scenie czuje się już pewnie?
Czuje się tak jakby bardziej doświadczona tymi wszystkimi sytuacjami. Im częściej przebywa się w różnych takich sytuacjach medialnych bądź koncertowych, to siłą rzeczy powinno się być bardziej odpornym. Natomiast z drugiej strony wydaje mi się, że chyba nigdy się tego nie nauczę. Może i dobrze. Czy jest mi trudno być sobą? Tak! Wydaje mi się, że w ogóle jako ludzie jesteśmy często raczej w jakichś ramach sytuowani – czy to szkolnych czy pracowniczym. Uzewnętrzniamy się bardzo bliskim ludziom. A najlepiej potrafią to robić dzieci. Ja bym sobie życzyła, żeby tego dziecka we mnie było więcej. Wyjście na scenę jest dla mnie jakimś rodzajem sceny. To jest jakiś rodzaj konfrontacji z publiką – jakiś biologiczny zastrzyk nerwów i stresu, którego nie da się przeskoczyć. Może tak to po prostu musi być.”
