Cała Góra Barwinków wróciła do Olsztyna tuż przed premierą nowej płyty „Fenomen”. To szósty album zespołu wywodzącego się z Kłobucka, którego korzenie sięgają początków stulecia. „To w pewnym sensie fenomen tego zespołu, że w ogóle jeszcze istniejemy. Jesteśmy dość niszowym składem, który przecież nie zarabia na muzyce” – mówi Kuba Kaczmarek, lider CGB.
Ostatni raz Cała Góra Barwinków wystąpiła w Olsztynie sześć lat temu. Tamten koncert w pubie Carpenter Inn był okazją do pożegnania Tomka Kaczmarka, gitarzysty i współzałożyciela CGB. To nie jedyna zmiana, jak zaszła w doświadczonej ekipie od tego czas.
To w pewnym sensie fenomen tego zespołu, że w ogóle jeszcze istniejemy. Jak popatrzeć, skąd my w tej chwili jesteśmy, czyli z różnych miast i w sumie jesteśmy dość niszowym składem, który przecież nie zarabia na muzyce, to właściwie już dawno powinno nas nie być. Nagraliśmy jednak płytę, więc mam nadzieję, że jeszcze trochę pogramy i swoją obecność na scenie muzycznej zaznaczymy.
Najnowsza płyta powstawała podczas kilku sesji wyjazdowych. Integracja CGB z dala „od cywilizacji” przyniosła efekty w postaci jedenastu utworów. Zaśpiewane w języku polskim piosenki utrzymane są w różnorodnym klimacie. Od rytmów ska i reggae, w stylu brytyjskiego 2 tone, po soul, swing a nawet pop rock. Za niemal wszystkie teksty (wyjątkiem „Gdzie jest pies pogrzebany” autorstwa Tadeusza Różewicza) odpowiada Kuba Kaczmarek.
Tekstowo to jest być może nasza najlepsza płyta. To są teksty czterdziestoletniego faceta, tyle w końcu lat mam. Nie wstydzę się tego i nie ma co udawać, że jest inaczej.
Wśród tematów rozmowy z Kubą Kaczmarkiem przewinęły się nie tylko zagadnienia dotyczące zawartości płyty „Fenomen”, ale również działalności drugiego zespołu, w którym śpiewa Kuba. Okazuje się, że stołeczna grupa The Bartenders pracuje nad nowymi utworami, choć nie będzie to materiał na dużą płytę. Muzyk opowiedział też o ubiegłorocznym projekcie Tribute to R.A.P. i wspomniał o płycie z piosenkami do wierszy Tadeusza Różewicza.
Więcej w rozmowie Michała Napiórkowskiego. Posłuchajcie!