Do Olsztyna wrócili po ponad roku. Pablopavo i Ludziki na Scenie Zgrzyt zaprezentowali materiał z wydanej w kwietniu płyty „Lakuna”, a także piosenki znane z poprzednich albumów i premierowe numery. Przed koncertem Szymon Tołpa rozmawiał z Pawłem Sołtysem – o ostatnim wydawnictwie, ale też nowym krążku Vavamuffin, który ukaże się jeszcze w tym roku.
26 września minęło 15 lat od ukazania się debiutanckiej płyty zespołu Pablopavo i Ludziki – „Telehon”. Prace nad albumem Paweł Sołtys wspomina bardzo ciepło.
Robiliśmy to na początku tak naprawdę jako płytę trochę hip-hopową czy awangardowo-hip-hopową. Taki mieliśmy wtedy pomysł. I robiliśmy to we trójkę: ja, Emil Wojtczak i Andrzej Giegiel (znany jako DJ Zero). I właściwie większość tej płyty zrobiliśmy we trzech. A potem się zorientowaliśmy, że trochę nam brakuje rzeczy. I tam wzięliśmy Sir Micha (który od wielu lat teraz pracuje z Tede) jako trębacza i klawiszowca. Potem stwierdziliśmy, że potrzebujemy gitarzysty, więc sięgnęliśmy po Raffiego Kazana (mojego przyjaciela z Vavamuffin) i po Kubę Kinsnera (perkusistę). I nagle się okazało, że mamy zespół. A na początku to miała być taka raczej studyjna rzecz. Zrobiłem to na zasadzie, że mam dużo pomysłów na piosenki, które nie są reggae. W związku z tym trzeba zrobić taką płytę. Potem się okazało, że to jakoś działa. Zagraliśmy pierwszą trasę, drugą, trzecią… Potem wydaliśmy drugą płytę, która powstała naprawdę przez przypadek. I tak już trwa to 15 lat i właściwie dzisiaj muszę powiedzieć, że to dla mnie jest najważniejszy zespół. Najbardziej się z nim identyfikuję. I to są moi najbliżsi koledzy muzyczni, więc lecimy do przodu.”
W kwietniu tego roku ukazała się nowa płyta Pablopavo i Ludzików – „Lakuna”. Artysta wyjaśniając znaczenie tytułu zaznaczył, że każda nowa muzyka jest kolejną cegiełką w murze istniejących dźwięków.
Lakuna – tak mówiąc po naszemu – to jest trochę to, że w tekstach średniowiecznych (albo starszych), kiedy przepisywano z jednego do drugiego (bo to wszystko było ręcznie robione), czasem ktoś się pomylił, czasem ktoś zapomniał, a czasem zadziałał czas, czyli wytarło się tam coś itd. Natomiast ja myślę, że w muzyce – i o to mi chodziło w tym tytule – to jest trochę tak, że my nie wymyślamy muzyki na nowo. Nikt nie wymyśla. Nawet, jeśli jesteś najbardziej awangardowym muzykiem, to tak naprawdę twoja cegiełka jest kolejną cegiełką w jednym murze. I czasem ludzie mają lakuny, tzn. zapominają, że nie byłoby Toma Waitsa, gdyby nie było bluesa lat 30., a z drugiej strony muzyki wodewilowej, amerykańskiej. I to jest ta lakuna. My, kiedy nagrywamy piosenki, to oczywiście, że to też jest ten sam ciąg – amerykańskiej muzyki rozrywkowej, polskiej muzyki rozrywkowej. My się dosyć odważnie odwołujemy i jawnie do Breakoutów, do klasyki polskiej muzyki rockowej z lat 60., do Marka Grechuty i tak dalej. Więc to wszystko gdzieś tam jest.”
Z Pawłem Sołtysem rozmawiał Szymon Tołpa. Posłuchajcie!
Zapytany o nowy album Vavamuffin, Paweł Sołtys odpowiada krótko:
Ta płyta jest na ukończeniu. Tam brakuje tak naprawdę drobinek, poszczególnych linii wokalnych. Mamy nadzieję, że płyta się ukaże późną jesienią albo wczesną zimą.”