Jestem objazdowym grajkiem. Gram wyłącznie z biletów. Raz jest lepiej a raz gorzej. A przyjęcie takiej błazeńskiej roli to… kiepski interes. Mogę robić to, co uważam za słuszne. Stać mnie na to. Nauczyłem się jeść małą łyżeczką – mówi Piotr Bukartyk.
Jak widzi swoją rolę na scenie? Posłuchajcie rozmowy Piotra Szauera!
Piotr Bukartyk był jednym z artystycznych gości tegorocznej edycji Campusu Polska Przyszłości. Choć – jak podkreśla – wcześniej starał się nie występować w towarzystwie polityków.
Uważam, że tak trzeba, bo czas jest przełomowy dla kraju, w którym mam nie tylko kota, ale również dzieci. Ale nie powoduje mną chęć uczestniczenia w ewentualnych korzyściach płynących z wyczekiwanej zmiany. Chciałbym, żeby po prostu było lepiej. Chciałbym przywrócenia samorządności. Chciałbym czynnie uczestniczyć w kilku egzekucjach oraz być świadkiem procesów, do których dojdzie. To trzeba nazywać po imieniu! Zamieniamy się w bananowe faszystowskie państewko. Jesteśmy coraz mniej szanowani na świecie. To jest bardzo smutne – mówi bardzo dosadnie.
A do Kortowa przyjechał z zespołem Ajagore, z którym koncertuje już od kilku lat. Niebawem wspólnie nagrają także płytę. Jaka będzie? Czy coś zmieniło się w jego postrzeganiu „błazeńskiej roli” na polskiej scenie muzycznej?
Z Piotrem Bukartykiem spotkał się Piotr Szauer. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!