W 2003 roku Piotr Rogucki wygrał konkurs Ogólnopolskich Spotkań Zamkowych „Śpiewajmy Poezję” w Olsztynie, wykonując solo na zamkowym dziedzińcu m.in. „Sto tysięcy jednakowych miast”. Choć minęły 22 lata, nigdy nie wrócił na ten festiwal. „Do tej pory nie pojawiła się taka propozycja” – przyznaje. Teraz najczęściej odwiedza nasze miasto, by śpiewać swoje piosenki na plaży nad Jeziorem Ukiel. Podczas jedenastej edycji Olsztyn Green Festivalu opowiedział nam o swoim nowym zespole Normalni Ludzie, wydawniczych planach i kolejnym rozstaniu z grupą Coma. Posłuchajcie rozmowy Piotra Szauera!
Nie wszyscy zapewne pamiętają, że zanim Rogucki odniósł sukces z łódzką grupa Coma, pojawiał się solo z gitarą na festiwalach piosenki autorskiej i literackiej. Większość z nich wygrywał. W Olsztynie w 2003 roku otrzymał Nagrodę Główną im. Agnieszki Osieckiej dla Najwybitniejszej Indywidualności XXX Ogólnopolskich Spotkań Zamkowych „Śpiewajmy Poezję”.
To dla mnie bardzo istotne miejsce. Nagroda w Olsztynie była takim ukoronowaniem mojej drogi, która zaczęła się w 1995 roku. Drugą koronę dostałem na Studenckim Festiwalu Piosenki. Ja oczywiście mógłbym tu ponownie wystąpić. Do tej pory nie pojawiła się taka propozycja. Nie pamiętam, żeby ktoś zwrócił się do mnie: „Przyjedź Piotrek! Zagraj jakiś recital na tym naszym dziedzińcu”. Super wspominam ten występ z 2003 roku, mimo, że byłem wtedy w dosyć trudnej kondycji fizyczno-psychicznej. To było ciężkie dla mnie lato. Wydarzyło się mnóstwo bardzo wyczerpujących rzeczy, ale też takich, które zaważyły na mojej przyszłości”
– wspomina.
Piotr Rogucki nagrał dotąd trzy solowe albumy („Loki – wizja dźwięku”, „95-2003” oraz „J.P. Śliwa”), dziewięć studyjnych i cztery koncertowe płyty z grupą Coma oraz trzy krążki z formacją Karaś/Rogucki. Od początku tego roku koncertuje z zespołem Normalni Ludzie. Oprócz lidera tworzą go: Wiktoria Jakubowska lub Justyna Mikrut (perkusja), Kamil Holden Kryszak (gitary), Paweł Cieślak (syntezatory, piano) i Michał Wasilewski (syntezatory).
Łączymy swoje siły, talenty i możliwości. To z czym jeździmy w tym roku to jest transformacja starych utworów – stworzenie nowych aranżacji, które w charakterze przypominają już to, co będzie się działo potem. Bo powstaje nowa płyta i prawdopodobnie ukaże się w przyszłym roku. To koncepcyjne duże wydarzenie, z którym się nie spieszymy, ale większość utworów już mamy. Część z nich gramy na koncertach. Reakcje są… dosyć ciekawe. Ludzie identyfikują się z tą naszą poetyką. Nie dajemy czystej rozrywki. Dajemy puls i refleksję”
– mówi Rogucki. Podczas 11. edycji Olsztyn Green Festivalu z zespołem Normalni Ludzie zaprezentował m.in. nowe aranżacje takich utworów, jak: „Los cebula i krokodyle łzy”, „Sto tysięcy jednakowych miast”, „Lajki” i „Mała”. Grupa wystąpiła dwukrotnie. Oprócz wieczornego koncertu na plaży, zagrała również… o 5 nad ranem na dachu statku na Jeziorze Ukiel!
To było piękne doświadczenie! Tak naprawdę dopiero wstawał dzień. Było jeszcze ciemno. Na jeziorze unosiła się mgła. Wędkarze rozglądali się zaskoczeni, bo ta muzyka niosła się rzeczywiście po jeziorze, co widzieliśmy w relacjach ludzi, którzy obserwowali to z brzegu. Totalnie zespoliliśmy się z przyrodą w tym repertuarze. Powstanie z tego wideo, więc wiele osób będzie mogło się zapoznać z tą naszą przygodą!”
Z Piotrem Roguckim spotkał się Piotr Szauer. Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!
Rogucki nie lubi nudy. Po zakończeniu przygody z zespołem Karaś/Rogucki, wrócił do koncertowania z grupą Coma. Ale i to było tylko chwilowym impulsem.
Ten powrót do starego to też jest nowy impuls. I też taki tymczasowy, bo w tym roku kończymy granie z zespołem Coma. Przed nami ostatnie koncerty i potem robimy kolejną przerwę, bo nowa płyta się nie szykuje. Na fali sentymentu i dużego zainteresowania w półtora roku zagraliśmy w sumie chyba z 20 koncertów. Jeszcze dwa ostatnie odbędą się w tym roku. Zmiana środowiska jest zawsze bardzo stymulująca. Ale ja też nie do końca je zmieniam, bo jestem bardzo lojalny i długofalowo związuję się z ludźmi. Dlatego w Normalnych Ludziach jest Paweł Cieślak (z którym pracuję już od dawna), Wiktoria Jakubowska i Kamil Kryszak (z którymi pracowałem przez sześć ostatnich lat w zespole Karaś/Rogucki). Ale każde nowe spotkanie – nawet stworzenie duetu z kimś czy gościnny występ – to nowe kontakty. Czasami wpada się na człowieka z którym ma się fajny przelot i chce się z nim razem coś zrobić. To zmienia perspektywy, dodaje energii i pokazuje nowe możliwości”
– tłumaczy.