W naszym sportowym podsumowaniu 2024 roku tytuł trenera 2024 roku na Warmii i Mazurach przyznaliśmy Marcinowi Mierzejewskiemu. Choć rolę pierwszego szkoleniowca Indykpolu AZS Olsztyn pełni od niespełna trzech miesięcy, to jak szybko odmienił grę akademików, ale też jego sposób bycia, opanowanie oraz profesjonalizm, zasługują na uznanie. W sobotę siatkarze na urodziny podarowali mu kolejną wygraną w PlusLidze a kibice odśpiewali głośno „Sto lat!”. A czego sam sobie życzy na ten rok? Posłuchajcie rozmowy Piotra Szauera!
W sobotę Marcin Mierzejewski świętował swoje 43. urodziny. Już podczas porannego treningu przed meczem z Nowak-Mosty MKS-em Będzin życzenia złożyli mu siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn. Wieczorem zrobili to także kibice. Kibice, którzy – co warte podkreślenia – bardzo cenią jego pracę. Od lat towarzyszył kolejnym trenerom akademików. Pracował tu z Roberto Santillim, Michałem Mieszko Gogolem, Paolo Montagnanim, Danielem Castellanim, Marco Bonittą, Javierem Weberem i Juanem Manuelem Barrialem. W swoim CV ma również srebrny medal 31. Letniej Uniwersjady w Chengdu wywalczony z siatkarską reprezentacją Polski.
Urodził się w Olsztynie. Był wychowankiem AZS-u. To człowiek stąd i czują to także fani siatkówki w stolicy regionu. Na wieść o tym, że po zakończeniu obecnego sezonu miałby zostać zastąpiony przez Daniela Plińskiego (o czym w ostatnich tygodniach pisały ogólnopolskie media), reagują oburzeniem i niezrozumieniem. Oczywiście – jako pierwszy trener Indykpolu AZS Olsztyn nie osiągnął jeszcze żadnego sukcesu. A takim byłby na pewno awans do fazy play-off a może nawet walka o medale PlusLigi. Patrząc na grę akademików w ostatnich dwóch miesiącach – nie jest to niemożliwe. Skoro byli w stanie wygrać m.in. z Bogdanką LUK Lubin i być blisko pokonania PGE Projektu Warszawa czy PGE GiEK Skry Bełchatów.
Czego życzył sobie z okazji urodzin?
Zdrowia! Bo jak będziemy mieli zdrowie, to resztę sami sobie wypracujemy. I tego bym sobie życzył!
Profesjonalizm, spokój, rozwaga i skromność – to charakteryzuje trenera Mierzejewskiego. Po każdym domowym meczu znika na kilka minut na trybunach wśród bliskich. Nie jest typem człowieka, który pcha się przed kamery. I ze spokojem opowiada także o drodze, którą jego drużyna musi pokonać, by zrealizować swój cel. A tym na pewno jest awans do czołowej ósemki tabeli PlusLigi. Pośpiech nie jest tu wskazany. Zespół musi robić systematyczne postępy i poprawiać się w każdym meczu.
Już próbowaliśmy zrobić to szybko i przyniosło to średni efekt. Myślę, że musimy stosować metodę małych kroków i tymi małymi kroczkami dojść do celu. Czy nam się uda tam dojść czy nie – tego nie wiem, bo nie przewidzę przyszłości. Natomiast na pewno będziemy walczyć o to w każdym meczu. Cieszę się, że trafiłem do fantastycznej grupy. Czuję wsparcie w każdym momencie. I o to chodzi, żeby w tej rodzinie sportowej być na dobre i na złe. My złapaliśmy taki feeling i jesteśmy cały czas razem. Nieważne czy wygrywamy czy przegrywamy. Jesteśmy razem i chyba na tym to polega. Cieszę się, że wszyscy pomagają. Po to jest nas 17, żeby każdy dostał swoją szansę i każdy mógł ją wykorzystać!”
Z Marcinem Mierzejewskim po sobotnim meczu z Nowak-Mosty MKS-em Będzin rozmawiał Piotr Szauer. Posłuchajcie!