Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 1-3 (23:25, 25:22, 13:25, 19:25) z PGE Projektem Warszawa i wciąż zajmuje dziewiątą pozycję w tabeli PlusLigi. Akademicy tracą trzy punkty do czołowej ósemki, mają więc wciąż realne szanse na grę w fazie play-off. W pierwszych dwóch partiach niedzielnego meczu w stolicy walczyli jak równy z równym z dużo silniejszym rywalem. Niestety później dali się mu zdominować na parkiecie.
Daniel Pliński po udanym debiucie w roli trenera akademików (wygrana 3:1 z GKS-em Katowice) nie zmienił wyjściowego składu. Choć miał powody, by to zrobić, bo jednym z bohaterów meczu w Hali Urania był właśnie zmiennik – Mateusz Janikowski. Przyjmujący pozostał jednak w kwadracie dla rezerwowych. A od pierwszych minut zagrali: Kuba Hawryluk, Manuel Armoa, Nicolas Szerszeń, Szymon Jakubiszak, Dawid Siwczyk, Jan Hadrava i Eemi Tervaportti.
W pierwszym secie długo utrzymywała się minimalna przewaga Projektu. Dobre spotkanie rozgrywał Bartłomiej Bołądź. Ale w końcówce Indykpol wyrównał. Było 20:20 i 21:21. Wtedy jednak w polu zagrywki błysnął Linus Weber. Olsztynianie ponownie zbliżyli się po asie Jana Hadravy (23:24). Kolejną długą wymianę skutecznym atakiem zakończył Yurii Semeniuk i drużyna z Warszawy wygrała 25:23. Drugą partię akademicy rozpoczęli natomiast od prowadzenia 7:2! Głównie za sprawą Szymona Jakubiszaka, który punktował blokiem, w ataku i dorzucił do tego także asa serwisowego. Gospodarzom kilka razy udało się zmniejszać straty, ale nie ustrzegli się też błędów. W połowie seta było 17:12 dla „Zielonej Armii” a chwilę później 22:16. Najskuteczniejszym zawodnikiem w szeregach kortowskiego zespołu był jego kapitan – Jan Hadrava. Indykpol wygrał 25:22 i przywrócił w sercach kibiców wiarę w zwycięstwo w tym meczu.
Jednak ci przeżyli ogromne rozczarowanie. Dwie kolejne partie to już popis siatkarzy ze stolicy. Bardzo dobrą zmianę dał Tobias Brand. To niemiecki przyjmujący i równo grający przez cały mecz Bartłomiej Bołądź, byli bohaterami niedzielnego pojedynku. Warszawianie „zabawili” się z gośćmi z Olsztyna. Wygrali 25:13 i 25:19 . Daniel Pliński próbował szukać nowych rozwiązań. Wprowadził na parkiet Daniela Gąsiora, Jakuba Majchrzaka, Jakuba Ciunajtisa, Karola Jankiewicza, Mateusza Janikowskiego, Pawła Cieślika a nawet Kamila Szymenderę. Ale i to nie pomogło. Indykpol wraca do domu bez punktów.
Statuetką MVP został nagrodzony Bartłomiej Bołądź. Był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu. Zdobył 17 punktów. Po 13 oczek zapisali na swoim koncie Jan Hadrava i Manuel Armoa.
Warto podkreślić to, że dwa pierwsze sety były dobre w naszym wykonaniu. Graliśmy jak równy z równym – dobrze zagrywką, którą odrzucaliśmy rywali od siatki. Potem tak naprawdę uciekli nam jedną serią na zagrywce i nie udało nam się już wrócić. Ja cieszę się, że wróciłem po zagrywce. Trener dał mi szansę i będę pracował dalej, by było ich więcej”
– podsumował Jakub Majchrzak.
A jak niedzielne spotkanie podsumował Jakub Ciunajtis?
Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Sztab zrobił dobrą robotę! Warszawa ma więcej zawodników, którzy charakteryzują się lepszą jakością gry i są doświadczeni na międzynarodowej arenie. W pierwszych dwóch setach dobrze nam się grało i walczyliśmy. W późniejszym etapie popełnialiśmy zbyt dużo błędów i szarpaliśmy w przyjęciu. To przełożyło się na wynik.”
Myślę, że po dwóch setach trochę zabrakło nam „paliwa”. Trzeba też przyznać, że Warszawa zaczęła grać dużo lepiej. Brand dał bardzo dobrą zmianę i rywale zaczęli wywierać większą presję na zagrywce. My mieliśmy problemy z przyjęciem i sami nie potrafiliśmy odpowiedzieć równie skuteczną zagrywką, co ostatecznie zadecydowało o wyniku”
– mówił inny ze zmienników, Mateusz Janikowski.
Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra już w czwartek 27 lutego. Będzie to zaległy wyjazdowy mecz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Na transmisję zapraszamy o 20:30 na antenie Radia UWM FM!