"Depressed Lady" - tak swój solowy album zatytułowała Maria Rumińska. Jako Mary Rumi wróciła do muzycznej przestrzeni, od której przez lata starała się być daleko. Choć studiowała jazz, wybrała inną drogę - folkową. A dziś jak rasowa jazzowa wokalistka wyśpiewuje własne piosenki oraz kompozycje taty - Zbigniewa Namysłowskiego.
"Depressed Lady" jest zbiorem dwunastu jazzowych piosenek, które ukazały się jako debiut fonograficzny Mary Rumi. Wraz z bratem - wybitnym puzonistą i aranżerem - Jackiem Namysłowskim, stworzyli precyzyjnie przemyślany album, blisko siedemdziesiąt minut jazzu nowoczesnego na najwyższym poziomie, wykonanego przez plejadę wybitnych muzyków, w tym: Michała Miśkiewicza, Łukasza Poprawskiego, Tomasza Wendta, Michała Kapczuka, Tomasza Sołtysa, Roberta Murakowskiego czy Atom String Quartet.
"Wychodzę na front - troszkę bardziej bezwstydnie niż kiedyś. Jestem mniej przestraszona i zamknięta, albo przynajmniej umiem rozpoznać w sobie strach. W związku z tym czerpię ogromną przyjemność z bycia sobą i na froncie" - mówi Mary Rumi.
Z Marią Rumińską o płycie "Depressed Lady" rozmawiał Piotr Szauer. Posłuchajcie!