Aktualności
26.02.2024

Pięć setów w Katowicach. Indykpol przegrał z GKS-em

Indykpol AZS Olsztyn przegrał na wyjeździe 2:3 (25:18, 23:25, 25:23, 20:25, 10:15) z GKS-em Katowice i może stracić siódmą pozycję w tabeli PlusLigi. Akademicy zagrali bardzo nierówno. Popełniali sporo błędów a na parkiecie radzić musieli sobie bez jednego z liderów - Moritza Karlitzka.

 

Olsztynianie w poniedziałek radzić musieli sobie nie tylko bez kontuzjowanych Nicolasa Szerszenia i Mateusza Janikowskiego, ale w kadrze meczowej zabrakło także Moritza Karlitzka. Niemiecki przyjmujący pojechał z drużyną do Katowic, ale tam się rozchorował. Został więc w hotelu i nie mógł pomóc kolegom na parkiecie.

Ci dobrze weszli w mecz. Pierwszego asa szybko zapisał na swoim koncie Cezary Sapiński. W ataku skutecznie grali Alan Souza Manuel Armoa i Kamil Szymendera dzięki czemu akademicy odskoczyli na pięciopunktowe prowadzenie 16:11. Na rozegraniu w wyjściowym składzie pojawił się tym razem Joshua Tuaniga, który... jak donoszą od kilku dni dziennikarze, w kolejnym sezonie ma przenieść się... właśnie do GKS-u. W końcówce premierowego seta Indykpol jeszcze przycisnął i wygrał pewnie 25:18.

W drugim secie drużyna z Kortowa również szybko zbudowało swoją przewagę (7:4), ale rywalom udało się odrobić straty przy stanie 8:8. Poderwali się do walki i dzięki dobrej postawie Jakuba Jarosza, Marcina Walińskiego oraz Jonasa Kvalena odkoczyli na trzy punkty (17:14). Javier Weber dał na moment odpocząć Kamilowi Szymenderze i na pozycji przyjmującego zastąpił go nominalny libero - Jakub Ciunajtis. W końcówce akademicy zbliżyli się na jedno oczko (23:22), ale z wygranej 25:23 i tak cieszyli się gospodarze.

Katowiczanie dobrze prezentowali się także w trzeciej partii. Znów odskoczyli na trzypunktowe prowadzenie (11:8), ale tym razem akademikom szybko udało się ich przełamać. A był to efekt dobrej gry blokiem Szymona Jakubiszaka i Manuela Armoy. Indykpol z prowadzenia cieszył się jednak tylko moment. Od stanu 14:12 przegrali kolejne trzy wymiany. A w polu serwisowym błysnął Jarosz. Później gra się wyrównała i znów o decydująca była końcówka. W niej mniej błędów popełniali goście i ponownie objęli prowadzenie w meczu, wygrywając seta 25:23.

To nie oznaczało jednak końca emocji w tym spotkaniu. GKS jeszcze raz poderwał się do walki. Budował swoją przewagę, prowadząc kolejno 10:7, 14:10 i 16:12. Wciąż świetnie grał Jarosz. Ale trzeba też przyznać, że taki wynik to głównie wina błędów olsztynianian. Błędów w polu serwisowym, w ataku i w przyjęciu. Stąd zdecydowana wygrana drużyny prowadzonej przez Grzegorza Słabego 25:20.

W tie-breaku niewiele się zmieniło. Od początku prowadzili katowiczanie. I wygrali pewnie 15:10 a w całym meczu 3:2. Stauetkę MVP otrzymał Jakub Jarosz. Był najskuteczniejszym zawodnikiem całego spotkania. Zdobył 25 puntków (w tym aż 5 zagrywką). W ekipie gości 24 punkty zapisał na swoim koncie Alan Souza a 21 - Manuel Armoa.

"Myślę, że nie graliśmy źle. Ale Katowice grały bardzo dobrze. Nie popełniali tyle błędów, strzelali na zagrywce i grali mądrze na siatce. To skutkowało tym, że wygrali to spotkanie. Fajnie, że walczyliśmy - nie był to jednostronny mecz. Brakowało nam Moritza, bo jest naszą największą bombą w drużynie i robi dużą robote na siatce" - podsumował Kamil Szymendera.

Mateusz Lewandowski rozmawiał także z Manuelem Armoą. Posłuchajcie!

Kolejne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegra we wtorek 5 marca. O 18:30 w Hali Urania zmierzy się z ostatnią drużyną tabeli PlusLigi - Enea Czarnymi Radom.

Przyjaciele - stań się jednym z nich: