Aktualności
18.03.2024

Wielkie emocje bez happy endu. Indykpol przegrał z KGHM Cuprum Lubin

Po kompromitującej wyjazdowej porażce 0:3 z Barkomem Każany Lwów, Indykpol AZS Olsztyn ponownie zawiódł swoich kibiców. W wypełnionej do ostatniego miejsca Hali Urania przegrał 2:3 (23:25, 27:25, 26:24, 22:25, 10:15) z KGHM Cuprum Lubin i może stracić miejsce w czołowej ósemce tabeli PlusLigi.

 

Trener Javier Weber ponownie miał problemy z zestawieniem wyjściowego składu. W ponidziałek z powodu drobnych urazów nie mógł liczyć na występ od pierwszej minuty Jakuba Hawryluka i Moritza Karlitzka. Akademicy rozpoczęli więc spotkanie z Jakubem Ciunajtisem na pozycji libero, Kamilem Szymenderą i Manuelem Armoą na przyjęciu, Cezarym Sapińskim i Szymonem Jakubiszakiem na środku, Alanem Souzą w ataku oraz Joshem Tuanigą na rozegraniu.

Początek meczu to zdecydowana dominacja... gości. M.in. dzięki asom serwisowym Jake'a Hanes'a i Sereryna Lipińskiego szybko zbudowali sobie prowadzenie 5:1. Dobrze prezentował się też Alexander Berger. Olsztynianie wprawdzie zbliżyli się na jeden punkt, ale chwilę później Cuprum znów odskoczyło... na pięć oczek (14:9). Indykpol próbował gonić wynik. Dzięki m.in. skuteczności Cezarego Sapińskiego oraz Manuela Armoy w końcówce udało się wyrównać. Niestety radość była tylko chwilowa, bo od stanu 22:22 znów do głosu doszli lubinianie, którzy wygrali pierwszego seta 25:23.

Kolejna partia była wyrównana do stanu 7:7. Później goście uciekli na czteropunktowe prowadzenie 11:7. Trener Weber nie czekał dłużej i zmienił rozgrywającego. Na parkiecie pojawił się Karol Jankiewicz. Gra akademików poprawiła się. Najpierw wyrównali (16:16), a po dwóch asach serwisowych Kamila Szymendery i udanym ataku Armoy uciekli rywalom na trzy oczka (20:17). W końcówce dali się jednak dogodnić (22:22). Ostatnie słowo należało ponownie do drużyny z Kortowa. Punktowa zagrywka Alana Souzy i blok Sapińskiego dały wygraną 27:25.

Ta dwójka ciągnęła także grę akademików w trzecim secie. Po stronie gości wciąż skutecznie grali natomiast Berger i Hanes, wspierani także przez Kamila Kwasowskiego. W połowie seta zarysowała się minimalna przewaga Cuprum. Ale olsztynianom kilkukrotnie udało się odrabiać straty a w decydującym momencie ponownie  przechylili szalę na swoją korzyść. A seta asem zakończył Alan Souza. Indykpol wygrał 26:24.

Lepsza gra zagrywką oraz blokiem - to dwa elementy, które zdecydowały o tym, że akademikom udało się odwrócić losy tego meczu. Niestety tylko na moment wlali wiarę w zwycięstwo w serca kibiców. W czwartej partii znów przebudzili się rywale. Prowadzili od stanu 12:11 i wygrali dość pewnie 25:21 doprowadzając do tie-breaka. W nim... Szybko zbudowali sobie czteropunkową przewagę 7:3. Grali pewnie juz do końca zwyciężając 15:10 a w całym spotkaniu 3:2. Najskuteczniejszym zawodnikiem był Jake Hanes. Ale statuetkę MVP otrzymał Paweł Pietraszko.

 

"Staramy się walczyć. Ale jak nam nie wychodzi, zwieszamy głowy... Po ciężkiem porażce w Wieluniu, chcieliśmy się odbudować. Próbowaliśmy, walczyliśmy, ale po prostu nam nie szło..." - podsumował Szymon Jakubiszak.

Janusz Siennicki rozmawiał także z Kamilem Szymenderą. Posłuchajcie!

Indykpol AZS Olsztyn zajmuje obecnie siódme miejsce w tabeli PlusLigi. Ale ma tylko punkt przewagi nad Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, dwa oczka nad PSG Stalą Nysa i trzy nad PGE GiEK Skra Bełchatów, który w środę zagra jeszcze z Projektem Warszawa.

Akademicy o przełamanie powalczą w niedzielę 24 marca. O 14:45 na wyjeździe zmierzą się z Bogdanką LUK Lublin.

Przyjaciele - stań się jednym z nich: